W takich miejscach czas i przestrzeń faktycznie stają się względne, otwierają się bramy alternatywnej rzeczywistości znajdującej się gdzieś hen, wysoko w górach, poza horyzontem zdarzeń. Innymi słowy Martyńskie Hale, po raz drugi w tym miesiącu i w zupełnie innych warunkach niż poprzednio. Generalnie solaryzacja, hemoglobina, dwutlenek węgla i taka sytuacja ;) Dzięki uprzejmości moich zaprzyjaźnionych corssowców tym razem na szczyt Kriźavy doicieram po równych 2h jazdy. Zadowalający wynik, jak by nie patrzeć to 1100m nieustającego przewyższenia ciągnącego się na odcinku 13km.
Tym razem nagrodą były widoki ze szczytu Kriźavy, pełna solaryazja na pięknym, widokowym grzbiecie i zjazd z przeszkodami :) żółtym szlakiem do punktu startu, dzień idealny i pętla idealna, tak mógłby wyglądać każdy wyjazd. |
![]() |
||
|