Początek września to w zasadzie początek mglistych poranków, wilgoci i zimna przenikającego każdą komórkę ciała. Tak też zaczął się nasz wyjazd na Martinskie Hale wchodzące w skład Małej Fatry - było mgliście, zimno i wilgotno. Po blisko 5h dojazdu (remonty drogowe na SK) z Krakowa do Słowackich Vrutek, zabieramy się do jazdy - legalnej. Legalnej ponieważ ta część MF nie jest objęta terenem parku narodowego/krajobrazowego/etc.
Na dzień dobry czeka nas 13km podjazdu asfaltową drogą na sam szczyt Kriżavy (1457m). Na tym odcinku pokonujemy prawie dokładnie 1100m w górę, im wyżej tym bardziej mglisto. Pierwotny plan zakładał przelot całym pasmem do doliny Vah'u ale długi dojazd na SK wraz z pogodą zrobiły swoje. Skracamy trasę dobijając do Mińcola, cały odcinek czerwonego szlaku pokonujemy we mgle lub bardziej w chmurze. Na szczycie po raz kolejny wieje, leje i ogólnie piździ zimnem. W dół ewakuujemy się więc żółtym szlakiem wiodącym do Vrutek, ów szlak opisywany był przez chłopaków z Rowerowego Podhala jako "wyjątkowy" i przyznać trzeba nie kłamali ;) Szlak wyjątkowo przyjemny, wąska ścieżka z naturalnymi przeszkodami oraz hopami poukładanymi prawdopodobnie przez lokalesów Kolejny dzień to wizyta w BikeParku w Rużo, na początek miłe zaskoczenie - całodzienny karnet rodzinny 13EU. Tras opisywać nie będę bo kto był ten wie a kto nie był ten powinien się wybrać tym niemniej hitem tego dnia okazały się nie Blizardy i Flow Liney a żółty szlak trawersujący zbocze Sidorova. Wyjątkowa wyjątkowość, bo jak by nie patrzeć trasa bliżej gór niż te w BikeParku. |
![]() |
||
|