Znane z inauguracyjnych zawodów Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim Sölden, latem równie magnetycznie co zimą przyciąga amatorów sportów górskich - głównie kolarstwa.
Pewnie dlatego w 2013 roku stawiamy się tam grupą liczącą 14 osób, każde z nas jest ciekawa tego co oferuje i jak wygąda słynna Austriacka "wieś" leżąca w dolinie Ötztal.
Pierwszy dzień poświęcony na aktywny rekonesans buduje poczucie iż wioska oferuje kolarzom górskim równie wiele co narciarzom zjazdowym, wyciągów i tras bez liku, czy naprawdę tak jest?
Cóż, prawdę powiedziawszy dość szybko przekonujemy się iż nie wszędzie można pchać się z rowerem :| Skoro tak, wszelkie zakazy rekompensujemy lokalnym "blondie" ;]
Zakazy jazdy niestety są, całkiem wyraźne i jednoznaczne, skoro więc "nie ma co się lubi" szukamy alternatyw jeżdżąc szlakami pieszymi poniżej pierwszej stacji kolejki na Gaislachkogel.
Pierwszy dzień kończy się szybko i skutecznie, wstępny górski rekonesans wypadł pozytywnie - mimo zakazów ;) jest gdzie jeździć, pozostaje jednak poczucie iż w zbyt ograniczonym terenie.
Czekam więc cierpliwie na kolejny dzień, chcę przekonać się gdzie jeszcze można - lub nie, wszak m więcej możliwości tym więcej zabawy i satysfakcji z urlopu.
Drugiego dnia czuję że czas pokontemplować przyrodę w ciszy i skupieniu a że zdecydowanie jest "co" kontemplować, jadę w góry sam z "górskimi marzeniami pod powiekami".
Iście letnia pogoda dopisuje, trasa również chociaż jest powtórką tej z pierwszego dnia jednak z małą modyfikacją, zamiast grawitacyjnego zjazdu do Sölden wsrapuję się wyżej...
...w kierunku lodowca Rettenbach, gdzieś na 5'm zakręcie asfaltowych serpentyn prowadzących pod lodowiec spotykam zło - rogate i wcielone.
Kiedy docieram pod lodowiec na wysokość 2666mnpm, mimo panującego w dolinie upału powietrze staje się przejmująco zimne...
...długo tam nie zabawiam, chwila kontemplacji widoków wymieszanej z nutą odpoczynku, małe "blondie" i lecej dalej.
Tym razem kieruję się w dół, odbijam w spokojny pieszy szlak prowadzący bezpośrednio do Solden, gdzieś po drodze zaliczam jeszcze dwa postoje, jakoś trudno odpuścić sobie...
...takie widoki, tym bardziej będąc przyzwyczajonym do Beskidzkiej rutyny :)
Siedząc tak sobie na górskiej ławce spoglądam na świat pod moimi stopami, jednocześnie dumając "gdzie by tu jutro "z laczka uderzyć ;)
Możliwości jest sporo chociaż nie wszystkie są legalne, jednak cóż czynić skoro żyje się tylko raz? Trzeba działać zamiast siedzieć na... ławce.
![]() |
||
|