Są wyjazdy które cieszą, są wyjazdy które męczą i są takie, które uczą. Nasz ostatni sobotni miał w sobie wszystkiego po trosze, trochę z zabawy (bo fajny flow), trochę z cierpienia (bo warunki słabe) i trochę z nauki (bo trasa jak stara zołza jest). Tak, do tego opisu pasuje jeden ze szlaków w okolicach Wilkowic i lokalsi dobrze już wiedzą, która to ta zołza ;) Krystyna bo tak jej na imię, to śliska żmija wijąca się stokami Magury Wilkowickiej, 355m deniwelacji na odcinku blisko 2,4km, piękna sprawa na sucho, na mokro i ślisko całkiem niezłe wyzwanie. Warunki tego dnia prawdziwie zimowe, jedziemy jeden raz w górę i jeden raz w dół, były chęci na więcej ale "jakoś tak wyszło"... Chciało by się napisać "samo życie" dodając do tego "jak w Madrycie" nie jestem jednak pewien czy w Madrycie mają takie fajne zołzy ;) |
![]() |
||
|